30.3.13

Balea Krem do stóp z 10% zawartością mocznika

Balea Krem do stóp z 10% zawartością mocznika
Ten krem do stóp był moim „must have” na liście zakupów. Słyszałam o nim wiele dobrego, więc chciałam się przekonać czy faktycznie jest taki genialny. Powiem krótko: JEST GENIALNY.



Moje stopy raczej nie doznają ode mnie pielęgnacyjnych pieszczot i jakoś specjalnie o nie nie dbam. Raz na jakiś czas pozbywam się zrogowaciałego naskórka i natłuszczam je. To wszystko.
Teraz postanowiłam poświęcić im trochę więcej uwagi i smarować stopy częściej. Krem z mocznikem od Balei świetnie się sprawdza. Stopy są miękkie i wygładzone oraz dobrze nawilżone.
Krem znajduje się w miękkiej tubce o pojemności 100 ml.



Na pewno dobrze się spisze u każdego. Jest niedrogi ( ok. 6,70 zł) i wydajny. Zapach delikatny i słodkawy, niezbyt przyjemny, konsystencja gęsta i kremowa. Wchłanianie u mnie mocno średnie, dlatego nakładam go głównie wieczorem przed pójściem spać.
W zasadzie to wszystko, co można o nim napisać. Po prostu fajny krem:-)
Dodam jeszcze tylko, że z powodzeniem można go używać również do suchej i szorstkiej skóry rąk:-)

Jeżeli nie macie dostępu do DM, a szukacie czegoś dobrego do stóp to polecam Wam gorąco maść o nazwie Hasceral- jest również fantastyczna. Zawiera mocznik i działa keratolitycznie na zrogowaciały naskórek. Można ją dostać w aptece za kilkanaście złotych.

Pozdrawiam!

27.3.13

Nagietkowa emulsja myjąca do twarzy Alverde

Nagietkowa emulsja myjąca do twarzy Alverde
Emulsji do mycia twarzy od Alverde używam już od ponad miesiąca i czas w końcu napisać co o niej sądzę.
Na początek dane techniczne;-) :
- emulsja mieści się w miękkiej tubce o pojemności 200 ml
- kolor specyfiku jest biały, zapach dość mocny i nieprzyjemny, konsystencja rzadkiego kremu (jak na emulsję przystało)
- cena: 82,90 kc, czyli ok. 13,90 zł
- dostępność: drogerie DM



Zawsze chciałam wypróbować emulsji myjącej z Alterry i kiedy w końcu zdecydowałam się na jej zakup okazało się, że jest wycofana. Buuu…!
No cóż, używałam więc tego, do czego miałam dostęp. Kiedy okazało się, że mam niedaleko DM od razu wpisałam na moją „chciejlistę” nagietkową emulsję do mycia z Alverde.
Zaraz po zakupie rozpoczęłam jej testowanie.



Jej użycie polega na zwilżeniu twarzy i rozsmarowaniu na niej niewielkiej ilości produktu, a potem po prostu na zmyciu wszystkiego wodą. I voila!
Moim zdaniem emulsja świetnie radzi sobie z usuwaniem resztek makijażu, o dziwo dość dobrze się pieni w kontakcie z wodą i naprawdę dobrze domywa skórę.
Nie używałam jej do całkowitego demakijażu, bo pierwszą jego fazę wykonuję płynem micelarnym i chyba już nic tego nie zmieni.



Skóra po umyciu jest napięta i może nawet odrobinę ściągnięta, ale to uczucie migiem niweluje krem nawilżający. Emulsja nie wysuszyła mi skóry, choć używam jej codziennie. Nie zauważyłam żadnych podrażnień, ale UWAGA- moja cera jest tłusta i takie preparaty nie robią jej krzywdy. Emulsja ta zawiera alkohol wysoko w składzie, dlatego też absolutnie nie poleciłabym jej nikomu z suchą i wrażliwą skórą, bo rzeczony alkohol pewnie zrobiłby spustoszenie na takich cerach.



Generalnie skład jest bardzo dobry (oprócz tego alkoholu) i zawiera składniki pochodzenia roślinnego (z certyfikowanych upraw). Produkt jest wegański i ekologiczny.
Producent na opakowaniu sugeruje, że produkt nadaje się do każdego typu cery, z czym ja się ewidentnie nie zgadzam.
U mnie jednak emulsja sprawdza się bardzo dobrze, po jej użyciu mam uczucie czystości i odświeżenia. Skóra jest przyjemnie gładka i miękka.
Zapach mi (jak to zwykle bywa) nie odpowiada, ale da się wytrzymać ;-) Konsystencja też jest w porządku.
Wydajność produktu jest całkiem niezła, bo nie jestem jeszcze nawet w połowie po miesiącu codziennego używania.

Myślę, że kupię ten produkt ponownie, bo spełnia na mojej twarzy swoją rolę. No chyba, że powróci znowu krem myjący z Alterry…

Yzma

25.3.13

Lirene Aqua Cristal- Krem Intensywnie Nawilżający

Lirene Aqua Cristal- Krem Intensywnie Nawilżający
Dostałam go w paczce od MizzVintage (post o wygranej KLIK) i zaczęłam używać po jakimś tygodniu.
Kremu na dzień jeszcze nie próbowałam, bo mam nadal mój Siquens (RECENZJA).
Opakowanie kremu to plastikowy słoiczek (trochę tandetny, ale typowy dla Lirene), który jest zamknięty w tekturowym pudełku i dodatkowo standardowo zafoliowany.
Pojemność: 50 ml
Cena: ok. 17 zł



Krem zawiera technologię ciekłych kryształów, które ułatwiają penetrację składników nawilżających w głąb naskórka.

Oto opis producenta:

Lirene Aqua Cristal – intensywne nawilżanie dzięki technologii ciekłych kryształów

INNOWACJA. 100% nawilżenia*

Skóra każdego dnia potrzebuje odpowiedniego nawilżania przy pomocy silnie nawadniających kosmetyków. Jednym z najnowszych odkryć w kosmetologii, umożliwiającym efektywne dostarczenie skórze składników nawilżających i odżywczych, jest Technologia Ciekłych Kryształów.

Technologia Ciekłych Kryształów
 Nowoczesna technologia zapewniająca wielopłaszczyznowe dogłębne nawilżenie. Dzięki niej krem, wykazując wysoką bio - zgodność z budową naturalnego cementu międzykomórkowego, szybko się wchłania oraz równomiernie rozprzestrzenia w strukturach skóry, bez pozostawiania tłustego filmu.
W efekcie krem zapewnia:
• łatwe przenikanie oraz szybką przyswajalność składników aktywnych,
• intensywne działanie w głębokich warstwach naskórka,
• uszczelnienie naskórka i zmniejszenie utraty wilgoci.

Technologia Ciekłych Kryształów wykorzystana została w nowej linii kosmetyków Lirene Aqua Cristal. Receptury kremów zawierają również minerały oraz błękitne algi, znane z właściwości nawilżających.

Błękitne algi
Unikalny składnik, który dzięki swym właściwościom stanowi silnie nawilżający, naturalny kompleks białkowo – lipidowo – cukrowy. Aktywuje i stabilizuje proces odbudowy naturalnego zapasu wilgoci w naskórku, gwarantując:
• intensywne i długotrwałe nawilżenie,
• eliminację suchości i uczucia napięcia,
• zwiększenie elastyczności, wygładzenie i odświeżenie.

*76% stosujących krem intensywnie nawilżający przez 2 tygodnie


Moja opinia:
Krem zaskoczył mnie pozytywnie swoją delikatną, lekką i nieco żelową konsystencją. Zaskoczył mnie również jego jasno- błękitny odcień :-)



Produkt był z góry również zabezpieczony folią, po której otwarciu poczułam piękny, świeży zapach, nienachalny i niezbyt intensywny, ale wyraźnie odczuwalny.
Krem jest leciutki i rozprowadza się szybciutko i bezproblemowo, bez żadnych smug. Wchłania się bardzo szybko i nie zostawia tłustej warstwy. Od razu daje uczucie nawilżenia i ukojenia skóry. Mojej tłustej cerze zdecydowanie dobrze służą takie żelowe konsystencje.
Krem nakładałam codziennie wieczorem przez ponad miesiąc i zostało mi go jeszcze całkiem sporo. Nawilżenie utrzymywało się u mnie aż do rana, skóra była delikatna i nie odczuwałam żadnego ściągania.
Obawiałam się przetłuszczania skóry (w końcu to krem intensywnie nawilżający) i zapychania porów, ale na szczęście nic takiego mi się nie przytrafiło. Skóra nadal była tłusta, ale krem nie wzmagał wytwarzania sebum i błyszczenia.



Nie wiem na ile sprawdzają się obietnice producenta dotyczące wspaniałej technologii ciekłych kryształów, bo nie mam możliwości, by to zweryfikować. Pewne jest to, że to całkiem fajny nawilżacz w przystępnej cenie. Myślę, że nawet osoby z suchą skórą mogłyby zaryzykować i przetestować jego nawilżanie.

Wrażliwcom chyba bym nie polecała, głównie ze względu na zapach i kolor, które podejrzewam, że mogłyby podrażniać.

Na razie odstawiłam krem na noc od Lirene na rzecz kuracji kremem Effaclar K, ale na pewno zużyję go z przyjemnością do końca. Jednak muszę stwierdzić, że pomimo wielu zalet moim ulubieńcem nadal pozostaje Siquens.

Próbowałyście? Chętnie przeczytam Wasze opinie na temat kremu Lirene Aqua Cristal :-)

22.3.13

Korektor Alverde

Korektor Alverde
Korektor Alverde kupiłam podczas ostatnich zakupów w czeskim DM za 119 kc, czyli ok. 20 zł.
Produkt znajduje się z plastikowym opakowaniu z odkręcanym wieczkiem, jego gramatura jest mi nieznana, nigdzie nie mogę znaleźć tej informacji.



Dostępne są 2 odcienie: 001 Sand oraz 002 Beige. Wybrałam ten drugi, który jest nieco ciemniejszy niż 001, ale za to bardziej żółtawy, co w przypadku maskowania cieni pod oczami wydaje się być korzystniejsze. Zapach jest delikatny i pudrowy, całkiem przyjemny.
Na zużycie produktu mamy 2 lata.
Korektor ma naturalny skład i jest testowany dermatologicznie, nie zawiera konserwantów:

Glycine Soja Oil*, Ricinus Communis Oil*, Titanium Dioxide, Talc, Rhus Verniciflua Cera, Mica, Stearic Acid, Simmondsia Chinensis Cera, Hydrogenated Vegetable Oil, Hydrogenated Rapeseed Oil, Silica, Lysolecithin, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, (+/- CI 77163, CI 77491, CI 77019, CI 77492, CI 77499)

Przy pierwszym użyciu doznałam szoku (w pozytywnym sensie), gdyż nastawiłam się na mocne grzebanie w opakowaniu, by wydobyć odpowiednią ilość produktu. A tu niespodzianka! Wystarczy lekko dotknąć korektora i produkt znajduje się na palcu! Konsystencja jest fantastycznie miękka i kremowa, co tym bardziej mi odpowiada, gdyż kupiłam go głównie w celu maskowania cieni pod oczami. „Kamuflaż” Alverde absolutnie nie wysusza delikatnej i wrażliwej skóry pod oczami, a wręcz przeciwnie- ma tak kremową i tłustą strukturę, że powoduje u mnie uczucie przyjemnego nawilżenia. Jego „tłustość” można zauważyć od razu po nałożeniu, kiedy skóra jest błyszcząca i rozświetlona. Można zostawić go bez pudrowania, ale ja zawsze nakładam na niego odrobinę pudru w celu utrwalenia.



Co do trwałości nie mam żadnych zarzutów, bo trzyma się u mnie cały dzień w nienaruszonym stanie. Korektor nie wchodzi w zmarszczki i nie odznacza się pod oczami, a dotychczas miałam z tym spory problem i to pierwszy kosmetyk, który w tej kwestii całkowicie mi odpowiada.
Jeśli chodzi o krycie to tak, jak możecie zobaczyć na zdjęciach- jest wystarczające. Określam je jako średnie i nie nazwałabym tego produktu kamuflażem, bo na to miano moim zdaniem nie zasługuje. Próbowałam go kilka razy na zaczerwienienia i krostki, ale tutaj zdecydowanie bardziej sprawdzają się kamuflaże firmy Kryolan.
Tutaj producent zdecydowanie przegiął z opisem i nadaniem nazwy. Kamuflaż ma zakryć wszystko, czyli nie tylko wypryski, cienie pod oczami czy zaczerwienienia, ale powinien zakamuflować (jak nazwa wskazuje) nawet tatuaże i blizny.
Nazwanie korektora kamuflażem to jakaś pomyłka…



Jak możecie zauważyć na zdjęciu po lewej moje cienie pod oczami są mocno widoczne, więc korektor Alverde miał pole do popisu.
Z prawej strony zdjęcie z korektorem pod oczami, którego nie pudrowałam specjalnie, by udowodnić Wam, że ma natłuszczającą i kremową konsystencję i naprawdę nie wysusza.

Myślę, że produkt okaże się w moim przypadku bardzo wydajny, bo nie wymaga użycia dużej ilości, by spełnić swoją rolę. Ja nakładam go paluchem, bo tylko tak nałożony wygląda u mnie w porządku. Jakoś nie potrafię się przemóc i używać pędzelka do korektora. Poza tym myślę, że dobry wpływ na wtopienie się korektora w skórę ma ciepło naszych palców.

Kamuflaż, a raczej korektor Alverde jest moim ulubieńcem w swojej kategorii i na pewno zdecydowanie najlepszym, jakim w tej dziedzinie posiadam.
Na jego korzyść oczywiście mocno przemawiają: niska cena i naturalny skład. Polecam Wam wypróbować ten produkt jeśli nadarzy się okazja. Ja, jak tylko skończę całe opakowanie (a to szybko nie nastąpi) to kupię go ponownie.













21.3.13

Wibo Gel Like Peaches and cream

Wibo Gel Like Peaches and cream
Po długich poszukiwaniach udało mi się dorwać słynny lakier blogerki Oleski w odcieniu Peaches and cream. Jest to przepiękna rozbielona brzoskwinia z delikatną domieszką różu. Dla mnie idealny wiosenny, pastelowy kolor, który fantastycznie prezentuje się na paznokciach.
Cena wynosi 5,99 zł, lakier jest dostępny w Rossmannie.




Kolor to zdecydowanie duży plus tego lakieru, natomiast konsystencja moim zdaniem jest nienajlepsza. Lakier podobno ma mieć żelowe wykończenie, co niestety mi nie odpowiada. Do całkowitego pokrycia paznokci potrzeba nałożenia 2 warstw, co według mnie jest utrudnione przez jego gęstą i nieco smużącą konsystencję. Lakier wytrzymuje u mnie w dobrym stanie ok. 4 dni, więc jest ok.



Niestety myślę, że szybko ten cudny lakier zamieni się w zwyczajny glut i będzie się nadawał do wyrzucenia:-( Co nie zmienia faktu, że nadal jestem nim oczarowana i będzie to prawdopodobnie mój hit lakierowy na nadchodzącą wiosnę:-)
A Wy próbowałyście już któregoś lakieru z tej serii?


20.3.13

Wynik rozdania :-D

Wynik rozdania :-D

Mamy dzisiaj 20 dzień marca, nadszedł więc już czas, by ogłosić wynik mojego wiosennego rozdania:-)



Cieszę się, że tak wiele osób wzięło w nim udział, choć przyznam, że wiele czasu musiałam poświęcić, by zweryfikować wszystkie zgłoszenia.

Nie przedłużając podaję w końcu, że zestaw kosmetyków Balea i Alverde wygrywa:

barbrastraisand91

Gratuluję serdecznie i czekam na dane do wysyłki!

Wszystkim pozostałym dziękuję za udział w rozdaniu i gorąco pozdrawiam. Obiecuję, że za jakiś czas znowu pojawi się dla Was mała niespodzianka:-)
A tzw. „chwilowym Obserwatorom” mojego bloga przypominam, że w następnych rozdaniach udziału nie biorą :)

Buziaki!

19.3.13

Grejprutowy żel pod prysznic Balea

Grejprutowy żel pod prysznic Balea
Oto moja obecna „żelowa miłość”. Miłość od pierwszego namydlenia ;-)



Uwielbiam żel pod prysznic Balea o zapachu grejpfruta za jego gęstą i kremową konsystencję, ale przede wszystkim za fantastyczny zapach… Mmmm, kocham wszelkie cytrusowe aromaty w kosmetykach, ale tak pięknego i przede wszystkim naturalnego zapachu grejpfruta jeszcze nie spotkałam w żadnym dotychczasowym używanym przeze mnie kosmetyku. Dosłownie chciałoby się go zjeść… Mam wrażenie jakby w żelu był sok ze świeżo wyciśniętego owocu.
Żel kosztował ok. 25 kc, czyli jakieś 4,25 zł. Za tą cenę i pojemność 300 ml szkoda było nie wziąć :-D
Tym bardziej, że jakość jest genialna. Żel bardzo dobrze się pieni i fajnie oczyszcza, a przy tym nie wysusza skóry. Jest dość wydajny i wystarcza na długi czas, bo już niewielka ilość wytwarza kremową pianę na ciele.
Producent obiecuje nawilżenie, ale nie wierzę w takie rzeczy.
Skład zawiera SLS, ale to dla mnie nieistotne, bo nie mam wrażliwej skóry.



Powoli kończę opakowanie i na pewno zaopatrzę się w przyszłości w następne i następne, i następne…
Nie zauważyłam żeby była to jakaś edycja limitowana, więc myślę, że nie będzie problemu z jego dostępnością.

A Wy jakie zapachy preferujecie w kąpieli?

18.3.13

Akcja promocyjna Vichy:-D

Akcja promocyjna Vichy:-D
Otrzymałam niedawno maila od firmy Vichy z informacją o nowej kampanii reklamowej, w której firma rozdaje darmowe zestawy próbek do przetestowania. 
Próbki są całkowicie darmowe i możemy odebrać je w wybranych aptekach (lista TUTAJ). Bardzo się ucieszyłam i stwierdziłam, że na pewno skorzystam z tej akcji, bo bardzo chcę wypróbować krem Idealia. Kilka dni temu odebrałam swój zestaw i z chęcią wypróbuję całą jego zawartość:-)



Dodam jeszcze, że dostępne są dwa zestawy: różowy dla młodej cery i srebrny dla cery dojrzałej. Zachęcam do testowania! 
Pozdrawiam 
Yzma

17.3.13

Pomadka Wibo Eliksir

Pomadka Wibo Eliksir
Przed kilkoma miesiącami kupiłam w Rossmannie pomadkę Eliksir od Wibo, o której już dawno miałam zrobić notkę, ale zwyczajnie zapomniałam.
Teraz nadrabiam zaległości, bo była to moja ulubiona pomadka "zimowa" i muszę o niej napisać. 



Pomadka była taniutka i kosztowała niecałe 6 zł, mój odcień to 09, czyli głęboki, ciemny burgund. 





Opakowanie jest plastikowe i niezbyt solidne, napisy zdążyły się już zetrzeć, ale pomadka sama w sobie jest rewelacyjna. Konsystencja jest niezwykle miękka i nawilżająca, do tego bardzo dobrze napigmentowana. Usta po jej użyciu są mocno nawilżone i błyszczące, nie ma potrzeby nakładania pod nią balsamu ochronnego, bo na pewno szminka od Wibo nie przesuszy naszych ust.

Zdjęcia w sztucznym świetle:






W świetle naturalnym pomadka prezentuje się tak:



Kolor jest mocny, dlatego pomadka dość długo utrzymuje się na ustach, nie ściera się tak szybko jak jasne odcienie, poza tym schodzi równomiernie.
Za tą cenę jakość jak dla mnie jest rewelacyjna i z wielką ochotą przygarnęłabym jeszcze inne kolory, gdybym nie miała tylu pomadek zalegających w moim zbiorze...

Próbowałyście tych pomadek? Które kolory polecacie?

Pozdrawiam serdecznie
Yzma

15.3.13

Płyn micelarny BeBeauty

Płyn micelarny BeBeauty
Używam już ponad miesiąc słynnego płynu micelarnego firmy BeBeauty z Biedronki, nadszedł więc czas, by co nieco o nim napisać.
Kupiłam go po małych poszukiwaniach, bo wówczas ciężko było z jego dostępnością. Dzisiaj widuję go regularnie na półkach.
Cena: ok. 5,00 zł
Pojemność: 200 ml
Płyn znajduje się w plastikowej butelce, nie posiada specjalnego dozownika. Po prostu standardowo wylewamy go na wacik. Otwór jest niezbyt duży i możemy go regulować otwierając go do końca lub częściowo, więc nie ma obawy, że wylejemy za dużo produktu.



Płyn jest bezbarwny, zawiera substancje zapachowe, które wg mnie są „typowe” dla tej marki (wydaje mi się, że żele micelarne pachną tak samo). Wolę kosmetyki bezzapachowe, na szczęście w tym przypadku zapach się szybko ulatnia i nie powoduje podrażnień. 

Moim zdaniem produkt ten dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu, ale nie bardzo dobrze. Niestety trzeba się troszkę „pomęczyć” żeby całkowicie usunąć makijaż oka. Generalnie z cieniami radzi sobie świetnie, gorzej z tuszem (używam zwykłych, tanich tuszy, nie wodoodpornych) i z kredką (np. Avon Super Shock, recenzja TU).
Płyn nie podrażnia moich oczu, nie powoduje szczypania, pieczenia, zaczerwienienia, czy łzawienia. Oprócz oczu przemywam nim również twarz w ramach takiego „wstępnego demakijażu”. Nigdy nie próbowałam nim zmyć dokładnie wszystkiego i tylko z jego pomocą wykonać demakijaż, więc nie wypowiadam się czy idealnie oczyszcza i nie pozostawia resztek makijażu.
Wydajność jest w porządku i nie odbiega od normy. Mój wystarczy na ok. 2 m-ce stosowania na przemian z Biodermą, więc tragedii nie ma.
W zasadzie nic więcej nie mogę napisać na jego temat. Jest tani i dobry, nie robi krzywdy mojej cerze. Nieźle oczyszcza i jest łatwo dostępny. Niestety na pewno nie zastąpi Biodermy, która jak dotąd dla mnie jest bezkonkurencyjna i lubię ją mieć w zanadrzu do poprawek tego, z czym nie radzi sobie BeBeauty.
Jednak polecam spróbować płynu z Biedronki, bo za tak niską cenę otrzymujemy dobrą jakość. Ja już kupiłam następne opakowanie :-)
A Wy co o nim myślicie? Próbowałyście?

PS. Jeżeli lubicie płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O to można go aktualnie kupić w Hebe za 44,99 zł za poj. 500 ml :-D

12.3.13

Ulubione "dzienniaki-szybciochy" :-)

Ulubione "dzienniaki-szybciochy" :-)
Jakiś czas temu, pod postem o białej kredce z Essence (recenzja TU) obiecałam, że opublikuję zdjęcia z jej użyciem.
Postanowiłam zatem kliknąć Wam kilka zdjęć, na których możecie zobaczyć ową kredkę w akcji, a przy okazji moje ostatnie nudne makijaże, które robię do pracy.
Niestety nie dysponuję dobrym sprzętem i zdjęcia są słabej jakości, ale wierzcie, że bardzo się starałam i wybrałam te w miarę przyzwoite ;-)

Przy okazji od razu napiszę, że dolne rzęsy nie są wytuszowane, gdyż nigdy tego nie robię. Po prostu uważam, że nie wyglądam dobrze z tuszem nałożonym na dolnych rzęsach:)

  • dzienny brązowy zwyklak


  • delikatny różowo-fioletowy na dzień




  • mój ulubieniec, czyli jasny cień + żelowa kredka Avon Super Shock (recenzja KLIK)


We wszystkich wariantach na linii wodnej nałożona jest maltretowana codziennie biała kredka, która jak możecie zauważyć rewelacyjnie odświeża i rozjaśnia spojrzenie.

Miłego dnia!

PS. Rozdanie z Alverde i Balea nadal trwa :-D     KLIK

9.3.13

Pomadki ochronne Alverde

Pomadki ochronne Alverde
Dzisiaj króciutko napiszę o pomadkach ochronnych Alverde, których używam namiętnie prawie od miesiąca.
Firma Alverde oferuje nam 2 rodzaje owych specyfików: pomadkę nagietkową oraz waniliowo-mandarynkową. Podczas pierwszego wypadu do DM kupiłam wersję mandarynkową, a przy następnych zakupach wzięłam również nagietkową.
Pomadki mają postać klasycznego sztyftu, znajdują się w plastikowym opakowaniu o gramaturze 4,8 g. Cena: 42,90 kc, czyli ok. 7,30 zł za pomadkę mandarynkową i 39,90 kc, czyli ok. 6,80 zł  za pomadkę nagietkową.



Nie widzę sensu osobnej recenzji każdej z nich, gdyż obie spisują się rewelacyjnie. Jak już wiecie, miałam niedawno spory problem z suchością i pękaniem ust. Wtedy właśnie zaczęłam ich używać, więc musiały się zmierzyć z naprawdę trudnym zadaniem.
Kolor pomadki nagietkowej jest pomarańczowy, zapach słabo wyczuwalny, raczej dla mnie nieprzyjemny, z kolei pomadka mandarynkowa ma jasny, słomkowy odcień i przecudownie pachnie mandarynką (zapachu wanilii na szczęście nie wyczuwam wcale).



Pomadki są średnio miękkie, nie rozpływają się. Wersja mandarynkowa jest nieco twardsza, a nagietkowa bardziej „masłowa” ;-) Obie nie barwią w żaden sposób ust, nadają im tylko lekki, nienachalny połysk.
Pielęgnują usta w naturalny sposób ze względu na świetne składy.
Balsamy idealnie natłuszczają, rozprowadzają się niezwykle łatwo i od razu przynoszą ulgę spierzchniętym ustom. Dodatkowo dość długo (pomijając jedzenie i picie oczywiście) pozostają na ustach. Po kilku dniach regularnego stosowania obu pomadek na zmianę moje usta wróciły do normalnego stanu, nie pieką ani nie szczypią, pozbyłam się też suchych skórek.
Zużycie jest mocno widoczne, ale stwierdzam, że balsamy są wydajne i wystarczą mi jeszcze na długi czas. Na pewno kiedy się skończą odkupię je ponownie.



Nadal używam ich regularnie, bo lubię uczucie idealnej gładkości moich ust, którą osiągnęłam pielęgnując je pomadkami Alverde.
Teraz będę stanowczo zapobiegać wysuszeniu ust, by nie przechodzić kolejny raz przez męki, związane z ich ratowaniem.

7.3.13

Projekt denko po raz pierwszy

Projekt denko po raz pierwszy
Nigdy dotąd nie zrobiłam projektu denko, ale tym razem jakoś tak się złożyło, że skończyło mi się kilka produktów na raz i zanim wyrzuciłam je do kosza pstryknęłam kilka zdjęć.



  • Żel Isana z zimowej limitowanej edycji z żurawiną i białą herbatą



Kupiłam go w ciemno kiedy tylko pojawił się w Rossmannie. Akurat skończył mi się jego poprzednik (również jakiś z Isany) i potrzebowałam czegoś „na już”. Wrzuciłam go do koszyka bez wąchania i czytania etykiety. Dopiero w domu przekonałam się jak fantastycznie pachnie! Konsystencja również była w porządku- dość gęsta, jak kisiel. W zasadzie przypominał on kisiel swoją strukturą, zapachem i kolorem :-)  Mycie tym żelem było dla mnie naprawdę wielką przyjemnością…

  • Maska Biovax z proteinami mlecznymi


W końcu wymęczyłam do końca gigantyczne opakowanie maski L`biotica.
Kupiłam ją jakiś rok temu, ale używałam od czasu do czasu, dlatego tak długo trwało jej zużywanie. To moje drugie opakowanie tej maski, miałam również wersję do włosów brązowych.
Maska była gęsta, treściwa, skład przyzwoity. Zapach dla mnie okropny, ale znosiłam go, bo przynosiła niezłe efekty na włosach. Kładłam ją po umyciu włosów i zostawiałam na ok. 30 min. Włosy były dobrze nawilżone, błyszczące, dobrze się rozczesywały i nie były obciążone. Zapach na szczęście nie utrzymywał się na nich zbyt długo.
Jednak stwierdzam, że na razie do niej nie wracam i nie kupię ponownie. Kupiłam za duże opakowanie i męczyłam się strasznie, by zużyć wszystko do końca. Zmuszałam się pod koniec do jej stosowania i marzyłam, by sięgnąć dna jak najszybciej.
Teraz mam zapas innych specyfików do pielęgnacji włosów, więc masce Biowax mówię: pa pa!

  • Szampon Joanna Naturia do włosów przetłuszczających i normalnych


Przyjemny, taniutki i łatwo dostępny. Dobrze oczyszczał włosy, świetnie się pienił i nienajgorzej pachniał. Uważam, że był wydajny. Uważam, że kiedyś może sięgnę po niego ponownie.
Szersza recenzja TU


  • Bielenda Subtelne mleczko do ciała


Taki sobie produkt, delikatnie nawilżający. Na obecną porę roku za mało treściwy. Zapach mi nie odpowiadał, więc nie wrócę do niego.
Więcej o produkcie TUTAJ

Tak wygląda moje małe denko :-)

UWAGA!
Przypominam o moim rozdaniu z produktami Balea i Alverde KLIK

4.3.13

Wiosenne rozdanie- Balea i Alverde

Wiosenne rozdanie- Balea i Alverde

W związku z nadchodzącą wiosną postanowiłam zorganizować na moim blogu rozdanie z (mam nadzieję) atrakcyjną nagrodą.
Rozdanie rozpoczyna się z chwilą publikacji niniejszego posta (04.03.2013 r.) i trwa 2 tygodnie (do 18.03.2013 r. do godz. 23:59).
Wynik rozdania, w którym cały zestaw kosmetyków wygra 1 wylosowana przeze mnie osoba zostanie ogłoszony w dniu 20.03.2013 r.

Co możesz wygrać?



Zestaw kosmetyków do pielęgnacji ciała i włosów marek Balea i Alverde, w skład którego wchodzą następujące dobroci:

1. szampon nadający połysk Balea

2. odżywka nadająca połysk Balea

3. grejprfutowy żel pod prysznic

4. żel pod prysznic migdał i wiśnia - edycja limitowana

5. migdałowy balsam do ciała -edycja limitowana

6. odżywka regenerująca z amarantusem Alverde

7. suchy szampon Balea


Wszystkie kosmetyki są nowe i nieużywane, kupione w drogerii DM w Czechach.

Jak wziąć udział w rozdaniu?

  1. Musisz być publicznym Obserwatorem mojego bloga
  2. Zgłoszenie do rozdania napisz w komentarzu pod tym postem (np. „zgłaszam się do rozdania” lub „chcę wziąć udział w rozdaniu”).
  3. Jeśli prowadzisz własnego bloga udostępnij na nim informację o moim rozdaniu (banner lub notka).

Pozostałe informacje:
  1. Organizatorem konkursu i sponsorem nagród jestem ja, czyli yzma87
  2. Zwycięzca zostanie wyłoniony na drodze losowania, spośród wszystkich biorących udział w rozdaniu.
  3. Wynik rozdania zostanie podany w osobnym poście dn. 20.03.2013 r.
  4. Od momentu publikacji wyniku czekam na maila z danymi Zwycięzcy przez 7 dni, w przypadku nie zgłoszenia się wylosowanej osoby do 27.03.2013 r. do godz 23:59 będę losować ponownie nowego Zwycięzcę rozdania.
  5. Jeśli nie jesteś osobą pełnoletnią poinformuj rodziców o uczestnictwie w moim rozdaniu.
  6. Przesyłka z nagrodą zostanie nadania niezwłocznie po otrzymaniu wszystkich danych Zwycięzcy.

UWAGA!
Osoby, które zasubskrybują mojego bloga wyłącznie na czas trwania rozdania znajdą się na mojej „czarnej liście” i zostaną wyłączone z ewentualnego uczestnictwa w następnych rozdaniach i konkursach na moim blogu.

Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału!

3.3.13

Znowu zakupy... Balea, Alverde, Wibo

Znowu zakupy... Balea, Alverde, Wibo
Za sprawą mojej siostry znalazłam się ponownie w drogerii DM, dlatego poczyniłam znowu nieplanowane zakupy...




  • dokupiłam do kompletu odżywkę nadającą połysk Balea

  • dorwałam jeszcze żel z limitowanki Balea o zapachu migdału i wiśni

  • w koszyku wylądował jeszcze suchy szampon od Balea

  • na koniec dorzuciłam zestaw od Alverde- szampon i odżywkę z migdałem i olejkiem arganowym

Dodatkowo wzięłam również klika rzeczy dla Was, więc spodziewajcie się wkrótce rozdania :-D
Uchylę odrobinę rąbka tajemnicy...




Udało mi się także zdobyć słynny lakier blogerki i youtubowiczki Oleski, na którego polowałam bezskutecznie od czwartku. W końcu dorwałam ostatnią sztukę w czwartym z kolei odwiedzonym Rossmannie, yeah :-D



Pozdrawiam!
Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger