25.2.14

Morelowo-orzechowy zdzierak

Za mechanicznymi peelingami zbytnio nie przepadam, choć kiedyś używałam ich z prawdziwą namiętnością. Potem jednak zdzieraki do twarzy poszły w kąt na rzecz tych enzymatycznych.
W ręce wpadł mi jednak peeling Soraya z serii So Pretty i choć początkowo wahałam się czy go użyć to jednak spróbowałam!



Tubka o pojemności 75 ml prezentuje się uroczo i już sama słodka i dziewczęca szata graficzna zasługuje na pochwałę.



Peeling ma bardzo niewielkie, ale za to ostre drobinki orzechowe. Tak, to prawdziwy zdzierak, nie ma co!



Producent obiecuje, że po jego zastosowaniu skóra będzie aksamitnie gładka, czysta i świeża, a przy okazji pozbędziemy się zaskórników i rozszerzonych porów.
Konsystencja produktu jest mocno zbita i gęsta, peeling nie przecieka przez palce i łatwo rozciera się na twarzy. Drobinki są malutkie, ale mocno wyczuwalne. Zapach wynika z nazwy produktu i jest morelowy, choć moim zdaniem dość chemiczny.



Już po pierwszym użyciu pozytywnie oceniłam tego zdzieraka, o dziwo, bo myślałam, że skończy się na podrażnieniu. Nic takiego nie miało miejsca, ale przyznam, że policzki potraktowałam wyjątkowo łagodnie i skupiłam się na mocniejszym masażu strefy T.
Po zmyciu skóra była tylko leciutko zaróżowiona, ale za to jaka gładziutka i miękka…

Oprócz drobinek orzecha w składzie mamy też kwas salicylowy, który z pewnością pozytywnie wpływa na zanieczyszczoną skórę.



Przypomniałam sobie dlaczego tak lubiłam mechaniczne peelingi. Naprawdę różnica jest mocno wyczuwalna, zdecydowanie bardziej niż po kosmetykach enzymatycznych.

Tubka peelingu wystarczy mi na długie miesiące, bo zbyt często się nie zdzieram. W końcu co za dużo to niezdrowo! Myślę, że jeżeli nie znudzi mi się zapach to będę skłonna zaopatrzyć się w następne opakowanie.



Artykuł znajdziesz również na: http://przepis-na-kobiete.pl/Artyku%C5%82y/803/morelowo-orzechowy-zdzierak



Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger