30.5.14

Naked 3 po raz kolejny w użyciu

Naked 3 po raz kolejny w użyciu
Dzisiaj kolejny „delikates” z użyciem Naked 3, której używam rano z prawdziwą przyjemnością.



Tym razem sięgnęłam po jaśniutki Strange na całą powiekę, którego pomieszałam z pudrowym różem Limit, kącik zewnętrzny i dolną powiekę lekko przyciemniłam cieniem Nooner, a na wewnętrzny kącik położyłam połyskliwy Dust. Linia rzęs delikatnie podkreślona cieniem Inglot 358, rzęsy wytuszowane lekko maskarą Maybelline Colossal Volume, a na linię wodną powędrowała kredka Max Factor Natural Glaze.




„Makijażowy Maj” tym samym dobiegł końca, ale z pewnością za jakiś czas znowu wrzucę coś, co zmalowałam…


27.5.14

Ulubieniec do ust od Herba Studio

Ulubieniec do ust od Herba Studio
Doprawdy nie wiem jak mogłam do tej pory oprzeć się tylu pozytywnym opiniom na temat cudeńka do ust jakim jest balsam Tisane.
W internetach było już o nim głośno jakieś 4-5 lat temu, a ja swój pierwszy słoiczek kupiłam dopiero przed kilkoma dniami.


Króciutko napiszę tylko, że słoiczkowa forma bardzo mi odpowiada, bo kupiłam ten balsam żeby mieć go pod ręką przy łóżku, więc nie grzebię w nim paluchami w ciągu dnia.


Konsystencja jest typowo masełkowa, zbita, ale łatwo się nakłada i błyskawicznie roztapia się pod wpływem ciepła palców. Kolor i zapach moim zdaniem jest miodowy i całkiem mi odpowiada. Usta są w mig wypielęgnowane i doskonale nawilżone, nie ma mowy o żadnych suchych skórkach. Zakochałam się w tym maleństwie od pierwszego użycia i wiem, że to nie moje ostatnie opakowanie, choć słynny miodek z Nuxe kusi…

- dostępność: apteki stacjonarne i internetowe, Hebe

- cena: ok. 8 zł


23.5.14

Makijażowy Maj // Oko na wieczór...

Makijażowy Maj // Oko na wieczór...
Dzisiaj „Makijażowy Maj” w wersji wieczorowej. Bardzo rzadko się zdarza, że maluję się mocniej, a to dlatego, że po prostu nie mam ku temu okazji.
Tym razem jednak zmalowałam coś mocniejszego.




Głównym punktem programu są oczy, a na nich pigment Inglot w kolorze nr 32 oraz pigment Kobo 506 Blue Mist i odrobina czarnego cienia. Nie odmówiłam sobie też doklejenia sztucznych rzęs, choć generalnie za nimi nie przepadam.


Wszystkie produkty, których użyłam:




19.5.14

Bronzer MIYO Sun Kissed, czyli niezły zamiennik Bahama Mama

Bronzer MIYO Sun Kissed, czyli niezły zamiennik Bahama Mama
Zdecydowanie większą miłością pałam do róży niż do kosmetyków brązujących, choć przyznam, że ostatnio często konturuję policzki bronzerem. Moim ulubieńcem jest oczywiście Bahama Mama z theBalm (RECENZJA), ale niedawno w moje ręce wpadł całkiem niezły kosmetyk tego typu, który jest kilkakrotnie tańszy od słynnej „mamuśki”.


Matowy puder brązujący MIYO Sun Kissed to kosmetyk wart uwagi, bo odcień jest całkiem przyjemny, nie tak zimny jak Bahama Mama, ale nie widzę w nim żadnego pomarańczu, tylko subtelny złocisty brąz, bez ani jednej drobinki. Konsystencja jest dość miękka i bronzer z łatwością można nabrać na pędzel i nałożyć go na twarz. Puder jest świetnie napigmentowany, ale delikatnie go nakładając i odpowiednio rozcierając nie robi żadnych plam.


Opakowanie jest funkcjonalne i dość trwałe, choć urodą nie grzeszy. Zapach kosmetyku o dziwo jest również wart uwagi. Tak- produkt naprawdę pięknie pachnie.


Jedynym minusem, którego się dopatrzyłam jest jego trwałość. Nakładam go naprawdę niewielką ilość, bo nie lubię brązowych plam na twarzy, które wyglądają jakbym była brudna. Tak czy siak po nałożeniu go na twarz efekt mnie zadowala, ale po kilku godzinach nie ma już po nim śladu. Mimo wszystko na co dzień lubię go używać.



Na twarz nakładam go w bardzo niewielkiej ilości i efekt delikatnej "chmurki" koloru na mojej białej obecnie cerze bardzo mi się podoba.

- dostępność: drogerie osiedlowe, sklep internetowy Pierre Rene

- cena: ok. 9,50 zł


16.5.14

Makijażowy Maj // Zwyklaczek z Naked 3

Makijażowy Maj // Zwyklaczek z Naked 3
W tym tygodniu nie wrzuciłam jeszcze posta z makijażem, a w miesiącu maju mam właśnie takie założenie, tak więc dzisiaj przedstawiam Wam mojego kolejnego zwyklaka na co dzień.





Tym razem w użyciu paleta Urban Decay Naked 3, a konkretnie cienie: Strange, Limit, Dust i Burnout, do tego kreska czarnym cieniem i cielista kredka na linię wodną (Max Factor 090 Natural Glaze). Na rzęsach tusz Vamp marki PUPA, na twarzy krem BB Lioele Dollish Green i puder ryżowy Paese, pod oczami korektor Loreal Lumi Magique. Policzki podkreślone różem Mac Well Dressed, a usta pomadką Mac Creme Cup. Na brwiach oczywiście Loreal Color Tatoo w kolorze Permanent Taupe.  



Jak to u mnie zwykle bywa na co dzień- prosto, szybko i w miarę delikatnie. Przyznam, że uwielbiam rano sięgać po Naked 3, bardzo dobrze czuję się w różowawych odcieniach tej palety i jestem zadowolona z jej zakupu.


10.5.14

Cudotwórca pod oczy // Riche Creme Yves Rocher

Cudotwórca pod oczy // Riche Creme Yves Rocher
Na punkcie kremów pod oczy od jakiś 2 lat mam ogromnego bzika. Wcieram, smaruję, wklepuję, co by nie dopuścić do sytuacji gorszej niż jest.
Na studiach kosmetologicznych wbijali mi do głowy: „dbaj, nawilżaj, ale nie używaj zbyt silnych kosmetyków! Skóra się rozleniwi!” Dzisiaj, po latach stwierdzam ja: BZDURA!
O skórę należy dbać w każdym wieku i bezwzględnie dostosowywać swoją pielęgnację do aktualnych potrzeb. Żadne „rozleniwianie” nie ma miejsca, bo skóra przyswaja tylko to, czego jej brakuje.
Tak więc zwiedziona fachową wiedzą do 25 r.ż. nie tknęłam żadnego kremu pod oczy, co było ogromnym błędem…
Teraz staram się to naprawić, choć ciężka to sprawa, bo geny nie obdarzyły mnie młodym, pięknym spojrzeniem…

Skóra na twarzy aktualnie zmienia się z tłustej w mieszaną, a pod oczami pustynia… Praca przy komputerze codziennie przez 10-12 godzin, sztuczne oświetlenie, nawiewy i wada wzroku mocno przyczyniają się do przesuszenia i zmęczenia nie tylko oczu, ale też skóry wokół nich. A przesusz = zmarszczki…
Na szczęście nie borykam się jeszcze z kurzymi łapkami, a „tylko” z bruzdami pod oczami. Dlatego też ostatnio sięgnęłam po mocniejszy kaliber, o bogatym składzie, żeby zaspokoić potrzeby skóry.


Krem przeciwzmarszczkowy pod oczy Riche Creme od Yves Rocher zbiera całkiem dobre opinie, więc postawiłam na niego. Jest on dedykowany osobom dojrzałym 50+, ale tak jak już pisałam te metryki wcale do mnie nie przemawiają- liczą się potrzeby. Krem ma całkiem niezły skład, w którym znajdziemy aż 30 olejów, a na drugim miejscu siedzi sobie mocznik!


 Konsystencja jest dość lekka i przyjemna, zapach lekko różany, ale słabo wyczuwalny.


Krem nakładam codziennie rano i wieczorem. Wchłania się z łatwością, choć delikatnie tłustawa warstewka pozostaje na skórze. Nie zdarzyło mi się żadne podrażnienie, ani uczulenie.

Działanie jest rewelacyjne! Skóra po jego zastosowaniu pozostaje wygładzona, napięta i wspaniale nawilżona, dzięki temu wygląda zdrowiej i młodziej.
Straconego czasu już nie cofnę, za regularną pielęgnację okolic oczu wzięłam się po 25 r.ż., więc o kilka lat za późno. Polak mądry po szkodzie ;-)


Słoiczek z 15 ml kremu jest dość wydajny i po 2 miesiącach używania zauważam ubytek około połowy opakowania. Jednak już rozglądam się za jakąś promocją na kolejny egzemplarz, bo ten krem pod oczy będzie miał u mnie już zawsze swoje miejsce.

- dostępność: sklepy stacjonarne i e-sklep Yves Rocher

- cena regularna: 92 zł


7.5.14

Makijażowy Maj // Miedziano-złota powieka

Makijażowy Maj // Miedziano-złota powieka
W związku z tym, że dawno nie pokazywałam żadnego makijażu postanowiłam, że w maju raz na tydzień pojawiać się będzie notka z makijażem. Dodam od razu, że planuję pokazywać Wam moje autentyczne dzienne makijaże, nie są one w żaden sposób wyszukane, ani skomplikowane. 
Będę to po prostu dzienna ja! Także "Makijażowy Maj" czas rozpocząć i na pierwszy ogień dzisiejsze złoto-miedziane oko, idealne dla zielonej tęczówki.


Cały makijaż oka wykonany paletą Urban Decay Naked 2: na ruchomej powiece złoty cień Half Baked, w załamaniu miedziany cień Chopper, delikatna i roztarta kreska czarnym cieniem, dolna powieka podkreślona złotym cieniem Half Baked, na rzęsach tusz Sensique.



Żadna więc rewelacja, nic specjalnego, ale taki szybki makijaż do pracy, wykonywany o 5.15 rano jest dla mnie zupełnie wystarczający.



4.5.14

Żegnaj cellulicie! / Koncentrat antycellulitowy z liposomami Fitomed

Żegnaj cellulicie! / Koncentrat antycellulitowy z liposomami Fitomed
Cellulit to moja zmora już od dłuższego czasu. Tak to niestety jest, kiedy ma się siedzącą pracę, źle się odżywia, a ulubionym sportem jest wylegiwanie się na kanapie. Niestety bardzo słabo idzie mi przerzucanie się na zdrową dietę i wprowadzanie jakiegokolwiek ruchu w mój rytm dnia.
Preparaty antycellulitowe jednak ogromnie sobie upodobałam. Tak, tak wiem, że nie zwalczą one mojego problemu, ale nie zaszkodzi ich używać.

Ostatnio zwróciłam uwagę na koncentrat antycellulitowy z liposomami marki Fitomed. Preparat cieszy się dobrymi recenzjami, więc postanowiłam spróbować.
Koncentrat ma płynną konsystencję i lekko ziołowy zapach. Należy go mieszać z dowolnym balsamem lub kremem do ciała. Skład jest zachęcający:


Używam go codziennie od prawie 2 miesięcy mieszając go wcześniej z różnymi balsamami. Podczas wcierania wykonuję delikatny masaż, co na pewno ułatwia wchłanianie kosmetyku.


Śmiało mogę stwierdzić, że polubiłam ten koncentrat, bo ładnie wygładza skórę, napina ją i ujędrnia. Myślę, że masaż ma tu spore znaczenie i w połączeniu z koncentratem efekty są zauważalne. Cellulit odrobinę się zmniejszył, ale nadal ma się dobrze i póki nie wprowadzę zmian w stylu życia to się go ostatecznie nie pozbędę. Tak czy siak zadowolona jestem z efektu napięcia i ujędrnienia, jaki uzyskałam podczas stosowania koncentratu.


Muszę też koniecznie dodać, że preparat nie klei się na skórze, wchłania się razem z balsamem i jest nieziemsko wydajny. Nie rezygnuję z niego i będę nadal używać codziennie dla podtrzymania albo nawet poprawy efektów.


- cena: 19 zł/ 150 ml
- do kupienia w aptekach (np. na doz.pl) lub TUTAJ




1.5.14

Kwietniowe zakupy...

Kwietniowe zakupy...
Przyznam, że przegięłam z zakupami w kwietniu, ale jestem tego świadoma, a to już coś ;-) Dlatego, żeby nie męczyć się długo z wyrzutami sumienia szybciutko pokazuję Wam moje zdobycze ubiegłego miesiąca i uciekam, żeby na to nie patrzeć... ;-)

Po pierwsze zakupy w Yves Rocher:

- te w sklepie stacjonarnym...


(szampon do włosów kręconych 11,90 zł, żele pod prysznic 8,90 zł: pomarańczowy i grejpfrutowy, gratisowy tusz do rzęs Sexy Pulp)


-... i te internetowe


(olejek odbudowujący do włosów 13,90 zł, woda toaletowa kwiat wiśni 59 zł, gratisowy zestaw: peeling morelowy+maseczka żurawinowa oraz darmowa woda toaletowa na urodziny Comme une Evidence)


- internetowe zakupy u Ladymakeup


(wodoodporny podkład kryjący Make-Up Atelier Paris 105 zł, puder ryżowy Paese 26 zł)


- koreańskie zakupy na Ebay



(Lioele Dollish Veil Vita Green krem BB ok. 35 zł oraz Dr G Brightening Balm krem BB ok. 65 zł)


- zakupy w katowickim MAC...


(róż Rosy Outlook 105 zł, wkład do paletki na 15 cieni 29 zł, cień Naked Lunch 53 zł oraz pomadka Angel 86 zł)


- ...oraz zamówienia na Douglas.pl




(pierwsze zamówienie: róż Well Dressed 96 zł oraz pomadka Creme Cup 86 zł, drugie zamówienie z Nocy Wyprzedaży: róż Dainty po zniżce 84 zł oraz pomadka Girl About Town po zniżce 68,80 zł)


- na rossmannowej promocji dorwałam tylko korektor Loreal Lumi Magique (mogę być dumna?) cena po zniżce ok. 24 zł



- ostatnią rzeczą do skreślenia z wishlisty są... upragnione białe Conversy!


(kupione w sklepie Seezer w Katowicach, cena 239 zł)


Wiem, że wydałam stanowczo za dużo, ale tym sposobem skreśliłam z listy zakupów sporo zachcianek. Maj już nie będzie tak szalony ;-)
Chętnie poczytam o waszych zdobyczach kwietniowych, a tymczasem uciekam i życzę Wam udanego weekendu!



Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger