27.6.14

Anioł na ustach // MAC Angel

Anioł na ustach // MAC Angel
Od dawna marzyła mi się pomadka z MAC, kolor nie był istotny. Po prostu chciałam się przekonać o ich fenomenie. Po otwarciu katowickiego MACa nie mogłam więc sobie odmówić wizyty u nich, a na mojej liście zakupów znalazła się słynna pomadka Angel. Kolor trochę przypomina mi Rimmelową Airy Fairy, do której mam ogromny sentyment i po wypróbowaniu Angel na ustach tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że to „mój” kolor.





Na moich ciemnych ustach Angel wpada w brudny, zgaszony róż z delikatnym, „zimnym” połyskiem, jaki daje wykończenie o nazwie Frost.





Do pracy, na co dzień, do mocniejszego makijażu oka Angel sprawdza się idealnie, bo utrzymuje się na ustach bardzo długo, subtelnie podkreśla je kolorem i nie wysusza. Cena jest spora, ale na jakość nie można narzekać.




- dostępność: salony MAC, sklep internetowy MAC, Douglas.pl

- cena: 86 zł


24.6.14

Straszna historia z peelingiem Organique w tle...

Straszna historia z peelingiem Organique w tle...
Organique kusił mnie od długiego już czasu, więc kiedy nadarzyła się okazja, by zrobić zakupy z 20% zniżką pobiegłam ochoczo do sklepu i wybrałam kilka rzeczy. Jedną z nich był zachwalany wszędzie Peeling enzymatyczny z ziołami.



Producent zachwala produkt jako bardzo łagodny, nadający się nawet do wrażliwej i alergicznej cery (jakiej ja nie posiadam). Peeling należy nałożyć na skórę twarzy na 5 min, a potem jeszcze przez 5 min delikatnie masować twarz i zmyć wodą.



Niestety pierwsze moje użycie okazało się ostatnim, bo po jakiś 3 min od nałożenia peelingu twarz zaczęła mnie mocno piec, skóra w miejscu nałożenia kosmetyku zrobiła się mocno czerwona i podrażniona, od razu więc zmyłam go z twarzy, a potem jeszcze przez kilka godzin ratowałam się wodą termalną aż do ustąpienia rumienia.



Po tej historii od razu zrobiłam zdjęcia stanu mojej twarzy i po raz pierwszy w życiu zdecydowałam się na reklamację kosmetyku. Organique na szczęście zachowało się w porządku, uznali moją reklamację, więc mogłam oddać peeling i otrzymałam zwrot gotówki, a w ramach rekompensaty dostałam serum łagodzące z kozim mlekiem. Niestety okazało się, że kupiłam peeling z błędem produkcyjnym i obecnie cała partia jest wycofana ze sklepów.



Cała ta sytuacja mocno mnie zniechęciła, ale myślę, że skoro faktycznie trafiłam na felerny egzemplarz to w przyszłości dam jeszcze szansę peelingowi i kupię go ponownie...

Edit: Dziękuję wszystkim za współczucie i dobre rady, ale teraz wszystko jest już dobrze, cała sytuacja miała miejsce niecały tydzień temu, a moja skóra po kilku godzinach doszła do siebie i po podrażnieniu nie ma nawet śladu :-)


19.6.14

Biedronkowe peelingi...

Biedronkowe peelingi...
Kilka tygodni temu rzuciłam się na peelingi z Biedry, bo cena przystępna i zapachy całkiem przyjemne. Trzeba było brać, więc wrzuciłam do koszyka wersję arbuzową i z papają.



Peelingi są zbite i dość suche, zawierają spore drobiny cukru. Zdzierają dobrze, ale tylko przez chwilę, bo cukier szybko rozpuszcza się w wodzie, a bez wody papka jest zbyt sucha i nie da się z nią współpracować.
Zapachy są warte uwagi. Papaja jest w moim odczuciu „taka sobie”, ale arbuz to prawdziwa eksplozja aromatu, bez żadnych sztuczności.
Skład oczywiście nie powala, parafina musi być, ale to akurat jakoś wybitnie mi nie przeszkadza.




Szkoda tylko, że dopiero po zakupie zauważyłam, że peeling ma tylko 100 ml (!), więc cena przestała być już tak atrakcyjna. Opakowanie wystarczyło mi zaledwie na 4-5 dość oszczędnych peelingów.

Generalnie szału nie ma i mimo, że nie nazwałabym ich bublami to po raz kolejny na pewno się nie skuszę.

- dostępność: Biedronka


- cena: 5,99 zł


13.6.14

O pędzlu idealnym do bronzera // Deluxe Fan Ecotools

O pędzlu idealnym do bronzera // Deluxe Fan Ecotools
Dzisiaj przedstawiam Wam mojego ulubieńca w kwestii aplikacji bronzera. Od dawna poszukiwałam czegoś, co w pełni mnie usatysfakcjonuje. Wcześniej zupełnie nie sprawdzały się u mnie duże, zbite pędzle do tego przeznaczone, bo zostawiały plamy i nie nadawały się do mojej dość małej twarzy.
Zdecydowanie lepiej radzą sobie u mnie pędzle o rzadszym włosiu, które rozprowadzają jedynie delikatną chmurę koloru i to sprawdza się zarówno w kwestii aplikacji różu i bronzera.


Już spory czas temu natknęłam się w Hebe na wachlarzowy pędzel Deluxe Fan Ecotools i postanowiłam sprawdzić ile jest wart.
Okazało się, że to idealny pędzel do bronzera, bo nie jest zbyt duży ani zbity. Na pędzel łatwo nabrać niewielką ilość kosmetyku i bardzo łatwo ją rozetrzeć, poza tym kształt idealnie nadaje się do stosowania pod kości policzkowe.




Pędzel jest mięciutki, łatwo się czyści, zachowuje swój kształt i nie traci włosia. Zdecydowanie świetnie mi się z nim współpracuje i ten przypadkowy zakup okazał się strzałem w dziesiątkę.

- dostępność: Rossmann, Hebe


- cena: ok. 30 zł


10.6.14

MAC Well Dressed na mym licu!

MAC Well Dressed na mym licu!
Moja miłość do róży nie ma końca, a wręcz nasiliła się po zakupie pierwszego cudeńka z Mac, czyli słynnego Well Dressed.


To jeden z największych „must-have” marki i wiele osób jest nim zauroczonych. Postanowiłam spróbować i ja, i nie zawiodłam się.



Róż ma bardzo delikatny, chłodny odcień i idealnie sprawdza się do ożywienia bladej cery. Pigmentacja nie jest powalająca, ale widać go na policzkach i można nim zmalować piękny, subtelny rumieniec.
Przyznam, że trochę dziwię się kiedy zachwycają się nim osoby o ciemniejszej karnacji, bo doprawdy nie wiem jak radzą sobie z jego nałożeniem żeby był u nich cokolwiek widoczny. Moim zdaniem to produkt fantastyczny, ale raczej tylko dla bladziochów.



Róż utrzymuje się u mnie calutki dzień, nie robi plam, pięknie się nakłada i rozciera. Nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki i dlatego jak już widzieliście w zakupach kwietniowych zaopatrzyłam się w kolejne odcienie.


- dostępność: salony MAC, sklepy internetowe MAC oraz Douglas.pl

- cena: 96 zł


6.6.14

Majowe nowości

Majowe nowości
W kwietniu poszalałam, ale w maju hamowałam mój zakupoholizm do granic możliwości, co nawet nieźle mi się udało.

Na początek oczywiście zakupy w Yves Rocher:



- krem na dzień Anti Age Global
- aksamitny krem nawilżający Hydra Vegetal
- żel pod prysznic i płyn do kąpieli o zapachu truskawkowym

Gratisy:
- woda perfumowana Moment de Bonheur
- woda toaletowa So Elixir
- krem na noc Anti Age Global
- krem pod oczy Serum Vegetal3
- żel pod prysznic i mleczko do ciała konwaliowe
- miniatura żel-krem Hydra Vegetal


Małe zakupki na promocji w Rossmannie:


- nudziaki z Lovely
- Rimmel Salon Pro 227 New Romantic

Biedronkowe łupy:



- peelingi z Bielendy o zapachu arbuza i papai
- masło z Bielendy o zapachu arbuza
- elektryczna szczoteczka do twarzy Beautyline

Internetowy sklep Lady Makeup:


- Lumene baza pod cienie


I na końcu:


- nowe Conversy!



Oficjalnie stwierdzam, że jestem z siebie dumna!


2.6.14

Zużycia z kwietnia i maja

Zużycia z kwietnia i maja
W końcu postanowiłam pozbyć się śmieci, także zapraszam na projekt denko. Tym razem zobaczycie kwietniowe i majowe zużycia. Myślałam, że będzie tego więcej, ale chyba nie jest źle. Ważne, że zapasy nieco się uszczupliły.


Pielęgnacja ciała:


- Budyń czekoladowo-pomarańczowy Skarb Matki
całkiem niezły nawilżacz o fajnej, treściwej konsystencji. Dobrze się wchłaniał, miał ekonomiczne opakowanie, ale niestety zapach zupełnie mi nie podszedł. Więcej przeczytacie TU

- Nawilżający żel pod prysznic Tołpa Botanic Amarantus
kolejne cudeńko od Tołpy o pięknym, subtelnym zapachu i świetnym działaniu. Pozostawiał skórę miękką i absolutnie nie przesuszał. Więcej TU

- antyperspirant Lady Speed Stick
to jeden z moich ulubionych antyperspirantów, po które sięgam bardzo często. Dobrze sobie radzą i pięknie pachną

- Laktacyd Emulsja do higieny intymnej
produkt kultowy w mojej łazience, nawet nie wiem która to butelka. Świetnie działa i jest wydajny. Teraz używam czegoś innego, ale z pewnością powrócę do mojego Laktacydu

- żel pod prysznic z aloesem Bio Yves Rocher
dorzuciłam go do jednego z pierwszych zamówień, ale gdybym miała możliwość wcześniej go obwąchać to na pewno bym się nie skusiła. Jak na YR był wydajny, ale co z tego jak pachniał mokrą ziemią…

- Arganowy suchy olejek do ciała Eveline
bardzo się polubiliśmy i wrócę do niego na pewno. Świetnie radził sobie z nawilżaniem, nie był tłusty i pachniał znośnie. Niestety pompka się zacinała i etykiety się odkleiły...
Recenzja TU

Pielęgnacja twarzy:


- Delikatny płyn micelarny Tołpa Botanic Białe Kwiaty
świetny produkt, który oprócz rewelacyjnego działania miał również piękny zapach. Chętnie do niego wrócę. Recenzja TU

- biomembranowy krem Creme Bar
rewelacyjny krem przygotowany specjalnie dla mojej tłustej cery. Bardzo dobrze nawilżał, ale również regulował pracę gruczołów łojowych, świetnie nadawał się pod makijaż. Już za nim tęsknię. Recenzja TU

- Colyfine Kolagen Green Tea
tu również się nie zawiodłam. Dostałam produkt świetnej jakości, który ukoił moją twarz i pomógł w walce z niedoskonałościami po przygodzie z Effaclar Duo. Pełną recenzję możecie przeczytać TU

- Alverde Pianka do mycia twarzy z limonką i jabłkiem 3w1
całkiem przyjemny produkt, który dobrze oczyszcza, ale nie przesusza. Podobał mi się zapach, ale alkoholowy skład już nie bardzo. Recenzja TU

Kolorówka:


- tusz Sensique Lashextension
pozytywnie mnie zaskoczył, bo dobrze rozdzielał rzęsy, podkręcał je i niesamowicie wydłużał. Pod koniec zaczął się osypywać, ale za tą cenę polecam. Więcej o nim TUTAJ

- cień Kobo w odcieniu 102 Almond
to chyba mój pierwszy w pełni zdenkowany cień, więc jestem z siebie podwójnie dumna.
Był to jasny, matowy kolor kości słoniowej, idealny do dziennego makijażu, przez co używałam go bardzo często

- Skin79 Super Plus Triple Functions BB Vital Cream 
na zimę bebik idealny. Miał bardzo jasny odcień, dobrze nawilżał i nieźle krył. Post z recenzją znajdziecie TU

- Skin79 The Oriental BB Gold Plus
jeden z moich pierwszych kremów BB. Był dość treściwy i gęsty, ale dobrze rozprowadzał się na skórze. Kolor dobrze się stapiał ze skórą, krycie było dość wysokie. No i to piękne opakowanie… Więcej TU

- puder bambusowy Biochemia Urody
mój stary, dobry ulubieniec od kilku lat. Jest tani, wydajny i dobrze matuje. To raczej nie moje ostatnie opakowanie. Więcej TU

Pielęgnacja włosów:


- Balea szampon zwiększający objętość z wiśnią i jaśminem
to jedna z moich ostatnio ulubionych marek. Na szamponie się nie zawiodłam, bo świetnie radził sobie z oczyszczaniem włosów, dobrze się pienił, był tani, wydajny i pięknie pachniał

- Arganowa maska 8w1 Eveline
całkiem nieźle się spisywała, choć ideałem też nie była. Włosy były po niej dociążone, gładkie i miękkie. Poza tym okazała się bardzo wydajna. Więcej TU

- maska Colyfine Repair Complex
rozczarowała mnie sromotnie, bo nie widziałam po niej żadnych pozytywnych efektów. Po zmieszaniu z żelem hialuronowym radziła sobie wyśmienicie, ale solo okazała się bublem. Recenzja TUTAJ

- Jedwab w płynie Green Pharmacy
jeden z lepszych tego typu produktów, jakie miałam okazję używać. Dobrze radził sobie z moim puchem i pięknie pachniał gumą balonową. Więcej TU

Zapachy:


- woda toaletowa Elizabeth Arden Sunflowers Dream Petals
uwielbiam Sunflowers w klasycznej wersji, to „mój” letni zapach. Na tą edycję skusiłam się spontanicznie, ale woda toaletowa okazała się dość słaba i szybko mi się znudziła. Cieszę się, że w końcu ją zużyłam.

- woda toaletowa C-Thru Pearl Garden
zapach bardzo mi się podobał, ale jakość i wydajność były słabe. Kupiłam ją w dobrej cenie, ale i tak nie była warta tych pieniędzy, bo utrzymywała się na moim ciele kilka minut…


To już wszystko. Zaraz pozbywam się tych śmieci i szykuję miejsce na nowe!


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger