24.2.15

MAC Mineralize Concealer

Kosmetyki marki MAC generalnie cieszą się dość dobrą sławą i sama zdążyłam się już przekonać, że mają kilka perełek w asortymencie. Jako, że moja przygoda z poszukiwaniem idealnego korektora pod oczy cały czas trwa postanowiłam skusić się na produkt i tej marki. Po raz kolejny napiszę, że w tej kwestii cena nie ma dla mnie większego znaczenia. Dla idealnego efektu jestem skłonna wydać na korektor spore pieniądze i dlatego stawiam im wysoką poprzeczkę.
Po długim zastanowieniu doszłam do wniosku, że wyceluję w korektor mineralny Mineralize Concealer, bo w przypadku Pro Longwear jak i Studio Finish oba wydały mi się zbyt ciężkie pod moje oczy, poza tym obawiałam się przesuszenia.


Mineralny korektor miał być leciutki i idealny na okolice pod oczami. Co do lekkości się zgadzam, bo kosmetyk ma istotnie płynną i delikatną konsystencję, a przy tym dobrze kryje. Kolor NW15 idealnie nadaje się pod moje ślepia i to mi się podoba. I to niestety wszystko co mi się w nim podoba…


Opakowania nie będę opisywać, bo to kwestia gustu i preferencji. Osobiście wolałabym pompkę, ale jej brak da się przeżyć. Najważniejsze jest dla mnie jego działanie, które niestety okazało się w moim przypadku porażką totalną.


Korektor kupiłam we wrześniu ubiegłego roku i od tego czasu zdążyłam go przetestować na wiele różnych sposobów i z różnymi kremami pod oczy. Niestety zawsze byłam zawiedziona.
Kosmetyk od razu po nałożeniu wygląda ok, ale już po godzinie, dwóch zaczyna zbierać się w zmarszczkach i tworzy suchą skorupkę. Próbowałam go w naprawdę różnych kombinacjach- nakładałam palcami, różnymi pędzlami, gąbeczką, bez pudru, z różnymi pudrami, z różnymi kremami pod oczy. Najlepszy rezultat osiągnęłam wklepując go gąbeczką i delikatnie oprószając meteorytami, ale finalnie i tak zawsze wygląda to źle, po prostu nie tak jakbym chciała.


Wiele osób lubi ten kosmetyk, bo świetnie się u nich sprawdza. Jak już pewnie wiecie ja jestem odmieńcem w kwestii korektorów i właśnie tej grupie kosmetyków stawiam najwyższe wymagania. Do tego dochodzi jeszcze moja nie idealna już cera pod oczami i klapa murowana…

Bubelka z Maca zużyję do końca (została mi jeszcze połowa opakowania), ale na pewno nie kupię go kolejny raz.


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger