31.5.15

Zakupowe szaleństwo w maju

Zakupowe szaleństwo w maju
W ubiegłym miesiącu zapowiadałam Wam, że majowe zakupy będą spore i tak też się stało. Jak na zaawansowaną już zakupoholiczkę przystało nie mogłam sobie odmówić nowości.
Tym razem nowości kosmetycznych jest zaledwie kilka, a moje preferencje w maju zdecydowanie zostały skierowane w stronę zakupów do szafy!


Wśród kosmetycznych zakupów znalazł się tylko żel do mycia twarzy Biolaven, wygładzający żel-krem do włosów Loreal Dual Stylers, olejek ochronny do włosów Garnier Fructis i pyn micelarny Garnier.
Tak! Nie skusiłam się na żadną rossmannową promocję i ominęłam je tym razem szerokim łukiem! Nie kusiły mnie ani zakupy kolorówki, ani pielęgnacji i jestem z tego powodu z siebie ogromnie dumna :-)

Mój biedny portfel z kolei zbyt dumny ze mnie nie jest, bo mimo, że przystopowałam z zakupami kosmetycznymi to odbiłam to sobie w inny sposób i tak moją szafę zasiliły następujące nowości:

Sweter: Oodji , Bluzki: Promod//Sinsay

Sukienki: Promod//Stradivarius//C&A

Spodnie: Promod//Reserved

Marynarki: Pull&Bear//Reserved

Buty: Mel by Melissa//Stradivarius//Zara

Torebki: Michael Kors//Zara//Paulina Schaedel

Jak widzicie naprawdę poszalałam i wydałam na te zakupy majątek, więc w czerwcu już sobie (i mężowi) obiecałam poprawę ;-))

27.5.15

Revitalizing Supreme Global Anti-Aging Eye Balm

Revitalizing Supreme Global Anti-Aging Eye Balm
Od dawna chciałam wypróbować krem pod oczy z linii Revitalizing Supreme od Estee Lauder i kiedy trafiła się okazja by kupić jego miniaturę zdecydowałam się od razu.
W uroczym malutkim (5 ml) słoiczku mieści się dość treściwy, a jednocześnie lekki krem z bardzo delikatnymi drobinkami. Jest bezzapachowy.
Konsystencja bardzo mi odpowiada- jest dość lekka, ale odżywcza i świetnie nawilża. Krem wklepywany codziennie rano i wieczorem wystarczył mi na 2 m-ce, co jest świetnym wynikiem.


Pod makijażem nie rolował się, pięknie się wchłaniał, rozświetlał i utrzymywał dobry poziom nawilżenia. Użyty na noc powodował, że rano skóra pod oczami wyglądała na wypoczętą, jędrną i gładką.
Drobinki pod makijażem stawały się zupełnie niewidoczne.
O działaniu przeciwzmarszczkowym nie piszę, bo krem nam tych zmarszczek nie wyprasuje, a czy pojawią się nowe przekonam się w przyszłości. Tak czy siak lepiej zapobiegać niż leczyć.


Niestety kosmetyk ten jest koszmarnie drogi i pewnie nie wydam na niego aż 250 zł, ale kupując 3 miniatury mogę go mieć za połowę ceny, co jak dla mnie jest już kuszącym rozwiązaniem.

- dostępność: salony EL, Douglas, Sephora

- cena: 249 zł/15 ml

23.5.15

Hipoalergiczny żel do mycia twarzy // BIAŁY JELEŃ

Hipoalergiczny żel do mycia twarzy // BIAŁY JELEŃ
Do mycia twarzy używam różnych specyfików, ostatnio rozpływałam się nad masłem do mycia twarzy z TBS, polubiłam także czarne mydło Organique. Jednak tradycyjny żel w mojej łazience musi znajdować się zawsze, bo takich kosmetyków najlepiej używam mi się ze szczotką Foreo Luna.
Hipoalergiczny żel z oczarem wirginijskim marki Biały Jeleń wpadł w moje ręce całkiem przypadkowo. Przyznam, że skusiłam się na niego w ciemno przez jakąś promocję w Hebe… kosztował wtedy niecałe 5 zł.
Wzięłam go mimo, że wtedy nie byłam w potrzebie i tak poleżał sobie kilka miesięcy zanim wyciągnęłam go z szuflady.


Zacznę od tego, że zapach jest całkiem przyjemny i odświeżający, zaś konsystencja typowo glutkowata.
Żel ma bardzo słabe właściwości pieniące, ale dobrze radzi sobie z domywaniem twarzy z resztek makijażu. Składu analizować nie będę- wiadomo, że kosmetyk nie jest naturalny (SLS na drugim miejscu po wodzie), ale kompletnie mi to nie przeszkadza.
Moja wrażliwa skóra po jego użyciu nie jest podrażniona (nawet z zastosowaniem Luny), ale niestety na ściągnięcie już można ponarzekać i moim zdaniem to jedyna i dość spora wada tego kosmetyku. Oczywiście po zastosowaniu serum i kremu nawilżającego zapominam całkowicie o ściągnięciu i suchości skóry.


Przyznam, że jestem dość zaskoczona tym, że tak tani kosmetyk może sobie całkiem nieźle radzić na mojej twarzy, nie powodując na niej przykrych niespodzianek. Wiadomo, że jakość nie jest powalająca, żel wybitnie nie oczyszcza z głębszych zanieczyszczeń, choć w połączeniu ze szczoteczką niczego mu nie brakuje.

- cena: 7-9 zł/200 ml

- dostępność: m.in. Rossmann, Hebe, Natura


20.5.15

Black and White // strój dnia

Black and White // strój dnia
Dzisiaj zapraszam na kolejny strój dnia, tym razem postawiłam na czarno-biały look! Jak już wiecie cenię sobie wygodę, dlatego często noszę zwykłe t-shirty i trampki. Moimi ulubionymi trampkami od roku są klasyczne, białe Conversy, które jak widzicie po roku użytkowania wyglądają jak nowe. W tym przypadku cena faktycznie idzie w parze z jakością.
T-shirt kupiłam w sklepie House za szaloną kwotę 19,99 zł, ale nie tylko cena mnie zachęciła- jako blogerka urodowa po prostu musiałam go mieć!





kurtka- Stradivarius // t-shirt- House // jeansy- New Yorker // trampki- Converse // okulary- Ray Ban // torebka- Zara



17.5.15

Podkład Genius Gel by Marc Jacobs Beauty

Podkład Genius Gel by Marc Jacobs Beauty
Jak już pewnie wiecie po fali zachwytów nad azjatyckimi kremami bb (nadal bardzo je lubię) popadłam w szał testowania nowych podkładów. Tym razem skusiłam się na nowość na polskim rynku czyli Genius Gel marki Marc Jacobs Beauty.
Kiedyś trafiła mi się mikroskopijna próbeczka tego podkładu, która nie starczyła mi nawet na cały policzek, ale i tak byłam pewna, że kiedy tylko marka wejdzie na nasz rynek skuszę się na zakup pełnowymiarowego opakowania.
I tak właśnie się stało- Marc Jacobs zawitał po polskiej Sephory w marcu, więc pognałam do Katowic i bez wahania kupiłam podkład w żelu Genius Gel.


Nie lubię czytać długaśnych opisów opakowań i sama wzbraniam się przed nimi, ale tutaj koniecznie muszę wspomnieć o klasycznej, eleganckiej i „jakby luksusowej” buteleczce ;-))


Sam podkład ma ciekawą konsystencję żelu, przez co świetnie się rozprowadza zarówno pędzlem jak i gąbeczką. Krycie jest dość niskie, ale da się stopniować, co mi absolutnie odpowiada. Jedna cienka warstwa powoduje, że nie czuję podkładu na twarzy a skóra wygląda zdrowo i promiennie. Koloryt jest wyrównany, nie ma efektu maski. Podkład ma bazę wodną i w składzie znajdziemy nawilżające składniki, które dodatkowo mają pielęgnować naszą skórę. Coś jak filozofia oryginalnych kremów bb – to mi się podoba!
Trwałość tego kosmetyku jest warta pochwały, nie mam problemów z jego ścieraniem, wchodzeniem w pory czy warzeniem.


Po nałożeniu skóra faktycznie odbija światło i ma w sobie piękny blask, ale jako, że jestem posiadaczką cery mieszanej to zawsze pudruję podkład i wówczas wiem, że nie spłynie mi on ze strefy T. Szczególnego utrzymania matu ani przetłuszczania nie zauważyłam- świecę się standardowo jak zwykle.
Wiele osób z suchą cerą narzeka, że kosmetyk ten podkreśla suche skórki. Moja mieszana cera nie posiada takowych, ale zdarzyło mi się niedawno pochorować i przez wycieranie nosa pojawiły się suche placki. Potwierdzam- wtedy nie warto nakładać tego podkładu, bo jeśli cera nie jest dostatecznie nawilżona to bezlitośnie zostanie uwidocznione.
Mój odcień to 22 light bisque, z którym za bardzo nie trafiłam, bo testowałam go po użyciu samoopalacza, ale taki był też zamiar żeby podkład mógł być użytkowany głównie latem, bo jasnych podkładów mam w szufladzie aż nadto. Tak więc po jednokrotnym posmarowaniu się samoopalaczem kosmetyk idealnie pasuje do mojej cery. Na jesień i zimę pewnie zaopatrzę się w jaśniejszy odcień.


Jak widać na zbliżeniu można zauważyć naczynka, przebarwienia i pieprzyki, co mi się podoba. Z wiekiem zaczęłam sobie cenić naturalniejszy look, a mocno kryjące podkłady zostawiam tylko na większe wyjścia. Osoby oczekujące sporego krycia nie będą zadowolone. Ja, po już prawie dwumiesięcznym używaniu tego kosmetyku jestem bardzo zadowolona i nie zauważam wad. Jak na wysokopółkowy podkład ze zniżką VIP kosztuje 150 zł co jest nawet znośną ceną, a efekt jaki daje na mojej skórze jest warty tej ceny.

- dostępność: Sephora


- cena: 189 zł

12.5.15

Zakupy kwietniowe

Zakupy kwietniowe
Kwiecień już dawno za nami a ja dopiero dzisiaj wrzucam posta z podsumowaniem zakupów z ubiegłego miesiąca... No cóż, lepiej późno niż wcale, a więc do sedna!

Kosmetycznie jakoś specjalnie nie zaszalałam. Mimo, że miałam kod do Sephory na -20%, który działał do końca kwietnia to skusiłam się tylko na pomadkę Marca Jacobsa w kolorze Jolly Molly, osławiony Beauty Blender oraz matujący puder De Slick marki Urban Decay.
W Douglasie wykorzystałam bon i skusiłam się na kropelki samoopalające Clarins oraz krem Daily Energizer tej samej marki. W Minti Shop kupiłam też zestaw pędzli Zoeva.


Ciuchowo też wybitnie nie poszalałam, ale kilka rzeczy mi przybyło! Zakupy poczyniłam w sklepie New Yorker, gdzie skusiłam się na przecenioną bluzę oraz trampki typu slip-on, zaś w Housie i Zarze zaopatrzyłam się w t-shirty.


Kwietniowe zakupy dość skromne w moim wykonaniu, ale w obecnym miesiącu dzieje się znacznie więcej o czym przekonacie się już wkrótce!

9.5.15

Strój dnia i nieprzyjemna sytuacja z firmą Rubin Fashion...

Strój dnia i nieprzyjemna sytuacja z firmą Rubin Fashion...
Dzisiejszy strój dnia to pole do popisu dla koszuli, która bezsprzecznie najbardziej przyciąga wzrok.
Miałam z nią jednak bardzo nieprzyjemne przejścia, więc nie kojarzy mi się zbyt dobrze.


Koszula pochodzi ze sklepu Rubin Fashion, gdzie skusiłam się na zakup z 20% zniżką i stwierdziłam, że cena 60 zł (po zniżce) jest całkiem kusząca.
Zakupu dokonałam na początku marca, a przesyłka dotarła dość szybko i sprawnie, ale niestety okazało się, że odbiega od wymiarów podanych na stronie i jest na mnie za mała.
W ogóle rozmiarówka była dość dziwna, bo jestem dość drobną osobą z małym biustem, a rozmiar M okazał się sporo za mały, do tego różnica wymiaru w biuście między stroną a rzeczywistością wynosiła 4 cm (!). Nie wiem czy to standard, czy może trafiłam na felerny egzemplarz, ale chciałam ją wymienić jak najszybciej.


Na stronie nie było podanych żadnych konkretnych informacji dotyczących wymiany, tylko to, że jest ona możliwa. Koszulę więc spakowałam i odesłałam do wymiany na rozmiar L, w międzyczasie napisałam też maila do sklepu.
Odpowiedź nadeszła po kilku dniach, nawet słówka nie było na temat ich pomyłki w wymiarach, ale przeżyłam to. Oczywiście musiałam dopłacić dodatkowo za przesyłkę, więc już byłam mocno stratna i zniżka na nic się zdała.
Po tym czasie słuch wszelki zaginął, ale na stronie pojawiły się informacje o wymianie towaru- tym razem już konkretne i uporządkowane. Firma określiła, że na wymianę towaru ma 14 dni od momentu jego zwrotu (!!). No cóż, postanowiłam czekać i nie bombardowałam ich mailami. Oczywiście monitorowałam przesyłkę i wiedziałam kiedy do nich dotarła.


Skontaktowali się ze mną przed samym upływem zadeklarowanych 14 dni z informacją, że otrzymali koszulę do wymiany (taaa… chyba już dawno), ale brakuje im jeszcze paragonu żeby dokonać wymiany, więc musiałam znowu udać się na pocztę i wysłać z własnych pieniędzy paragon łaskawej firmie Rubin Fashion.
Oczywiście w tym momencie nie omieszkałam wyrazić swojego niezadowolenia i poczucia złości na ich brak profesjonalizmu w kontakcie z klientem. Tym bardziej, że musiałam wymienić koszulę z ich winy (!!).
Tym razem mail zdziałał cuda i odpowiedź uzyskałam wyjątkowo szybko. Ktoś (bo nikt się nie podpisał) przeprosił za zaistniałą sytuację, obiecał wysłać niezwłocznie koszulę i dorzucić jakąś niespodziankę w ramach rekompensaty.

Po kilku dniach koszula dotarła do paczkomatu (znowu musiałam wygospodarować czas i pojechać 13 km, by ją odebrać) i tak oto jest- koszula w rozmiarze L taka, jaką widzicie na zdjęciach. A w paczce w ramach zapowiadanej rekompensaty było… powietrze :-D To faktycznie zrobili mi niespodziankę!

koszula- Rubin Fashion // jeansy- Bershka // balerinki- no name // torebka- Michael Kors // zegarek- Lorus // bransoletki- Allegro

Oczywiście już nie pisałam do tej pseudofirmy jakie mam zdanie na temat ich podejścia do klienta. Mam nadzieję, ze rynek sam to zweryfikuje w szybkim czasie. Tak czy siak mimo, że koszula prezentuje się dobrze to zakupów u nich nie polecam!


6.5.15

DENKO // MARZEC-KWIECIEŃ

DENKO // MARZEC-KWIECIEŃ
Postanowiłam, że co 2 miesiące będę wrzucać notki o zużytych kosmetykach, więc dzisiaj mimo, że zdenkowanych niewielu zabieram się za pokazywanie wyrzutków marca i kwietnia. Zapraszam!



 PRODUKTY DO CIAŁA:



- Organique pianka cukrowa o zapachu pinacolady była całkiem przyjemna, a kryształki cukru fajnie ścierały naskórek i o dziwo na mojej skórze nie powodowały podrażnień. Pewnie wrócę do tego kosmetyku.

- Fitomet koncentrat antycellulitowy z liposomami to jeden z nielicznych tego typu specyfików, który świetnie napinał i ujędrniał skórę. Więcej przeczytacie TU

- samoopalacz w sprayu Sun Ozon to mój coroczny przyjaciel i choć zbyt wydajny nie jest i po aplikacji śmierdzi to jednak zawsze do niego wracam

- antyperspirant Rexona to jeden z moich stałych ulubieńców, zawsze niezawodny

- żel Isana z edycji limitowanej zużywałam z utrapieniem, bo choć początkowo zapach mi się spodobał, to jednak z czasem stawał się coraz bardziej męczący. Jednak wolę zdecydowanie mniej chemiczne zapachy żeli Yves Rocher.

- żel do higieny intymnej Soraya dostałam kiedyś na spotkaniu blogerek i podeszłam do niego z nieufnością, bo od lat stosowałam tylko Lactacyd, ale obawy były niepotrzebne, bo żel okazał się bardzo dobrej jakości, nie podrażniał i ładnie pachniał, a do tego był piekielnie wydajny. Na pewno kupię kolejną butelkę


PRODUKTY DO WŁOSÓW:


- do maseczek rosyjskich Bania Agaffi  podchodziłam jak pies do jeża, bo ostatnio zupełnie odeszłam od rosyjskich kosmetyków. Te jednak okazały się całkiem niezłe i za niedługi czas napiszę coś więcej.

- octowa płukanka do włosów Yves Rocher to kosmetyk, który tylko pachniał, zaś z moimi włosami nic nie robił. Liczyłam na spektakularny blask, a tymczasem otrzymałam tylko włosy pachnące krótkotrwale malinami (może to i dobrze, bo nie znoszę tych owoców)


PRODUKTY DO TWARZY:


- krem Organique Sternal Gold okazał się miłym zaskoczeniem, choć nie wiem czy skuszę się ponownie, bo mam niekończącą się listę chciejstw w tej kwestii. O samym kremie pojawi się osobna notka.

- krem Organique pod oczy to mój ostatni hit! Na pewno kupię go ponownie, bo jak za tę cenę efekt był pod moimi oczami spektakularny! Więcej możecie przeczytać o nim TU

- micel Tołpa to mój ogromny ulubieniec wespół z Biodermą i uważam, że płyn z Tołpy choć tańszy to wcale nie odbiega jakością od droższej Biodermy. Pisałam o nim TU

- miniatura kremu pod oczy Ester Lauder Revitalizing Supreme Eye Balm okazała się fajnie nawilżać skórę pod oczami i była ogromnie wydajna. O tym kremie muszę napisać wkrótce więcej, bo ewidentnie na to zasłużył

- miniatura olejku MAC otrzymana do ostatnich zakupów fajnie radziła sobie z myciem twarzy i nieźle domywała resztki makijażu. Bardzo polubiłam tę metodę mycia twarzy i może w przyszłości się skuszę na pełnowymiarowe opakowanie

KOLORÓWKA:



- Blot Powder marki MAC to bardzo przyjemny, drobno zmielony puder matujący, który działał na mojej twarzy bardzo efektywnie, aczkolwiek dość szybko się zużył. Więcej TU

- tusz Yves Rocher Sexy Pulp to również mój makijażowy ulubieniec, do którego wrócę z pewnością. Notka o tym świetnym tuszu TU

- krem BB Dr G to jeden z moich ulubionych kremów mimo swojej dosyć dziwnej, szarawej kolorystyce. Kosmetyk ma świetne krycie i doskonale utrzymuje się na skórze. Po więcej zapraszam TU

I to by było na tyle. Ostatnio coś słabo mi idzie, ale postaram się nad tym popracować ;-)





2.5.15

Strój dnia na majówkę

Strój dnia na majówkę
Witajcie! Zgodnie z zapowiedziami o regularnym dodawaniu strojów dnia wrzucam mój majówkowy ootd, w którym śmigam dziś od rana. Niestety przed południem pogoda niezbyt dopisywała i zdjęcia są dość ponure, ale teraz już słoneczko wróciło i wierzę, że tak zostanie na dłużej.





koszula- Bershka // parka- Pepco // jeansy- Bershka // trampki- House // torebka- Paulina Schaedel // zegarek- Lorus


Udanej reszty weekendu!

Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger